Przodkowie, żyjący na naszych ziemiach, byli ludźmi ubogimi, żyjącymi głównie dzięki rolnictwu. Z tego też powodu nie posiadali dużej ilości ubrań. Na co dzień noszono ubrania wykonane z tańszych materiałów, głównie konopi, potem także lnu. Nie były one zdobione haftami. Duża część ludności do pracy nie zakładała butów. W zimniejsze dni owijano nogi tak zwanymi „onucami” (kawałki materiału, przywiązane do stopy sznurkiem), pleciono także buty z łyka lipowego.
Ubranie kobiety składało się z koszuli, halki, spódnicy i zapaski, u mężatki także nakrycia głowy. „Bielizna” – czyli koszula i halka, wykonane były z konopi, a później z grubego lnianego płótna. Czasami materiał był bielony na trawie. Koszule były długie, z tak zwanym nadołkiem (prostą częścią stanowiącą bieliznę), miały krój przyramkowy (krojone bez jakichkolwiek podcięć i wykrojów, wszystkie elementy – przód, plecy, rękawy, przyramki, mankiety i kołnierzyk – miały kształt prostokąta lub kwadratu i zszywano je wzdłuż linii prostych) z wykładanym kołnierzem. Szerokie rękawy marszczono i wszywano w mankiet. Spódnice szyto z gładkich tkanin samodziałowych, przeznaczając na nie cztery płaty tkaniny o szerokości 70 cm. Pod koniec XIX wieku modne stały się tak zwane malowanki – spódnice zdobione ręcznym, jednobarwnym drukiem. Były one trwałe i niełatwo się brudziły, dlatego używano je zarówno do stroju odświętnego jak i do pracy1. Spódnice przepasywano zapaską, która z jednej strony chroniła spódnicę przed ubrudzeniem, a z drugiej pomagała w pracy – można było w nią zebrać warzywa lub owoce, bądź nasiona do siewu. W chłodniejsze dni nakładano na wierzch płótnianki. Dziewczęta nie nosiły nakrycia głowy, jedynie w upały lub chłodniejsze dni, dla ochrony zakładały chustki. Kobiety zamężne zawsze zakrywały głowy chustkami.
Ubranie męskie składało się z koszuli przepasanej rzemykiem bądź konopnym sznurkiem, spodni i nakrycia głowy. Koszule, tak jak damskie, miały krój przyramkowy, były długie – sięgały nieco powyżej kolana i noszono je wyciągnięte na spodnie. Te z kolei nazywano nogawicami, bądź portkami i szyto, tak jak spódnice, z płótna samodziałowego. Każdą nogawkę wykonywano z jednego płata tkaniny, poszerzając z przodu trójkątnym klinem. Spodnie posiadały rozporek na prawym boku. W zimniejsze dni nakładano kilka par spodni. Na głowy mężczyźni do pracy najchętniej zakładali kapelusze słomiane. Wykonywano je ręcznie, najczęściej w czasie pasienia bydła, używając niedojrzałego żyta lub ździebeł trawy psiarki. Kapelusz zszywano z zębatego paska plecionki, rozpoczynając od środka i układając go spiralnie. W chłodniejsze dni mężczyźni tak jak kobiety nakładali płótnianki.
Dzieci posiadały jedynie ubiory codzienne. Przez długi czas, bez względu na płeć, ich podstawowym ubiorem była „koszulina” – długa koszula, szyta „na wyrost”, w której mogły chodzić przez kilka lat. Początkowo koszulina sięgała do ziemi, a rękawy związywano sznurkiem w nadgarstkach, tak, aby jak najmniej zwisały. W pasie przepasywano dzieci sznurkiem konopnym. Dziecko chodziło w takiej koszuli, dopóki rękawy były wystarczająco długie, a koszula sięgała nad kolano. Dopiero starsi chłopcy dostawali spodnie, a dziewczynki spódnice.
1 E. Piskorz – Branekova, Tradycyjne stroje i hafty hrubieszowsko – tomaszowskie, Zamość, 2011, s.14-35